W centrum uwagi całego systemu służby zdrowia musi być zawsze pacjent. Nie ma innej możliwości. Rządzący muszą konstruować system ze strony finansowej w taki sposób, aby wystarczyło środków dla wszystkich jednostek służby zdrowia.
Obejmując rządy w 2015 roku postawiliśmy sobie trzy podstawowe zadania. Po pierwsze, zwiększenie finansowania służby zdrowia. Mając na uwadze, że zdrowie nie może być towarem, usługi medyczne muszą być świadczone dla wszystkich obywateli na wysokim poziomie.
Drugie wyzwanie, to niedostateczna liczba lekarzy, co wynikało z faktu, że do 2015 roku z Polski za granicę wyjechało ok. 30 tysięcy lekarzy. Wiedzieliśmy, że trzeba zwiększyć wynagrodzenia tak lekarzy jak i pielęgniarek, by pozostawali w Polsce. Trzeba było także zwiększyć nabory na studia medyczne. Tak właśnie się stało.
W końcowych latach rządów naszych poprzedników rezydent pracujący ok. dwóch lat zarabiał ok. 3 tys. zł, pod koniec naszych rządów trzy razy więcej. Trzeci cel to podniesienie jakości służby medycznej – poprzez zakup sprzętu, przeszkolenie personelu, poprawę procedur.
Te trzy cele powiodły się, jeśli nie w całości, to przynajmniej częściowo. Najlepszym dowodem jest to, co zostawiliśmy naszym następcom – wzrost finansowania służby zdrowia o 146 proc. Przy czym skumulowana inflacja w tym okresie to 46 proc. To efekt uszczelnienia systemu podatkowego i uzdrowienia podatków publicznych. Ten gigantyczny skok, który dokonaliśmy w ciągu ośmiu lat, to znakomity punkt wyjścia dla naszych następców do dalszej pracy na rzecz Polaków.