Czy obecna ustawa budżetowa zakłada zbyt wysoki deficyt? Eksperci rozprawiający na ten temat w ramach debaty Zespołu Pracy dla Polski nie mieli wątpliwości, Polska musi się dziś mierzyć z niezwykle ryzykownym budżetem.

Debata Zespołu Pracy dla Polski skoncentrowana była na obecnym budżecie państwa polskiego przedstawionym przez rząd oraz szerszych zagadnieniach związanych z sektorem finansów publicznych. Oprócz byłego prezesa Rady Ministrów, Mateusza Morawieckiego, w dyskusji udział wzięli: prof. Elżbieta Chojna-Duch, były członek Rady Polityki Pieniężnej; Leszek Skiba, ekonomista, były podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, były prezes zarządu Banku Pekao S.A.; Adam Rogoda, adiunkt w Katedrze Teorii Ekonomii w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, a także Michał Kucharzewski, analityk inwestycyjny, były prezes Oxford Polish Society.

Mateusz Morawiecki zaznaczał, że deficyt przewidziany w obecnej ustawie budżetowej jest bardzo wysoki:

Deficyt będzie rekordowo wysoki, ale nie będą realizowane wszystkie obietnice ujęte w procesie przedwyborczym. Rząd rezygnuje w dużym stopniu z realizacji kluczowych projektów z ogromną szkodą dla gospodarki. Spadają wydatki na sport, naukę i rekreację. Rządzący mają ogromny problem ze spięciem tego budżetu. Wysoki deficyt można by zrozumieć, gdyby w budżecie przewidziane były wydatki na budowę elektrowni atomowych, CPK, szprych kolejowych… Ale niczego takiego tam nie ma. Co się dzieje z tym budżetem?

Jak dodawał, mówiąc o długu:

Dług i deficyt budżetowy musi służyć dla ratowania państwa w sytuacjach skrajnego kryzysu. Dzisiaj nie ma takiej sytuacji, ale rząd dopuszcza się takich deficytów, które będą gigantyczną kulą u nogi i dzieję się tak, bo rządzący nie umieją odpowiednio nadzorować finansów publicznych. Będziemy musieli spłacać te długi przez wiele lat.

Podkreślał także, że wysokość długu publicznego jest obecnie niebezpiecznie wysoka:

Dług publiczny wymknął się rządowi spod kontroli i próbuje nas wprowadzić na poziom przekraczający 60%, po raz pierwsze w historii III Rzeczypospolitej. 60% to szczególna bariera, której rząd nie powinien przekraczać. Rząd odziedziczył po nas budżet z długiem 40%. Przyjęta nowelizacja budżetu najlepiej pokazuje, że rząd nie kontroluje sytuacji finansowej państwa.

Do tego faktu odnosiła się także Elżbieta Chojna-Duch:

Mówimy o długu przekraczającym 60 proc. PKB. Tymczasem rząd już przy pierwszym progu ostrożnościowym, który wynosi 55 proc., powinien przygotować program stabilności i przedstawić go Sejmowi do dyskusji. Rada Ministrów i minister finansów powinni dużo wcześniej doprowadzić do dyskusji nad sposobami ograniczenia tego wskaźnika. Tego nie było. Nie słyszałam o żadnych planach ani pracach nad tego typu systemem.

Jak zauważała, nie ma obecnie dobrego wytłumaczenia do tak wyraźnego wzrostu długu:

Z niewiadomych przyczyn, począwszy od trzeciego kwartału 2024 roku, dług publiczny wzrasta. Nowelizacja budżetu zakładająca wzrost deficytu jest zupełnie niezrozumiała. Nie widzę potrzeby zwiększania deficytu budżetowego. Wzrost gospodarczy nie upoważnia nas do tego, bo procedować tak gwałtowny przyrost środków.

Leszek Skiba zauważał, że nieodpowiednia konstrukcja budżetu może generować poważne długofalowe skutki dla gospodarki:

Konstrukcja budżetu jest rzeczą fundamentalną dla państwa, bo ma kluczowy wpływ na politykę pieniężną, czy inflację. Pamiętajmy, wysoki deficyt zawsze inflację napędza. Każda polityka fiskalna utrzymująca wysoki deficyt utrudnia także decyzję o potencjalnej obniżce stóp procentowych. A z punktu widzenia polskiej gospodarki niska inflacja i niski poziom stóp procentowych są warunkami tego, by polska gospodarka mogła się rozwijać. W obecnej polityce rządu próżno szukać troski o to, by dążyć do realizacji planu, który pozwoliłby na osiągnięcie odpowiedniego celu dotyczącego deficytu. A tym samym obniżenia stóp i dynamizacji gospodarki.

Mateusz Morawiecki podkreślał, że punkt startowy pod względem budowy budżetu był dobry dla obecnej ekipy rządzącej:

Trzeba zauważyć, że obecnie rządzący mają ogromne szczęście. Nie tylko odziedziczyli po poprzedniej ekipie dobrze zorganizowany budżet, ale nie muszą się też mierzyć z tak trudnymi czynnikami zewnętrznymi jak kryzys energetyczny, czy wysoka inflacja w całej Europie.

Adam Rogoda analizował przyczyny wzrostu deficytu:

Wzrost deficytu w 2024 roku wynika z przeszacowania zbyt optymistycznych założeń budżetu. Niezrealizowane dochody wynikają z niższego wzrostu gospodarczego. Po drugie, z niższej inflacji, niż ta prognozowana na obecny rok, co powoduje spadek przychodów z podatków pośrednich, przede wszystkim z VAT.

Z kolei Michał Kucharzewski zauważał, dlaczego ważne jest ograniczenie długu z perspektywy rynków finansowych:

Ograniczenie wysokości długu publicznego ekonomiści zachodni lubią traktować jak sygnalizację świetlną, czy też znaki drogowe ograniczające prędkość. Warto ich przestrzegać, choć nie jest to absolutnie konieczne. Jednak trzymanie się pewnych ram deficytu jest ważnym sygnałem dla rynków finansowych, które są świadome, że rządy nie są skłonne zadłużać się w nieskończoność, co gwarantuje pewną stabilizację.

Mateusz Morawiecki podkreślał, że wyższy dług i operowanie nim mogą być ważne w czasach kryzysu, ale należy to czynić odpowiedzialnie:

Kiedy Polskę dotykały egipskie plagi w rodzaju pandemii COVID-19, kryzysu energetycznego czy wojny na Ukrainie, także mój rząd wykorzystywał dług publiczny, po to aby ratować miejsca pracy, stabilizować gospodarkę i wzmacniać popyt. Jednak mimo tych koniecznych i kryzysowych działań po ośmiu latach naszych rządów dług publiczny w odniesieniu do PKB zmalał o ok. 3 pkt proc.